poniedziałek, 29 października 2012

Jesienny (zimowy) dzień dziecka - duużo nowości!

Dzień dziecka - to pierwsze, co przychodzi mi na myśl, gdy widzę ten mały stosik prezentów, które (niestety sama ;)) sobie sprawiłam. Usprawiedliwieniem dla tej jakże niezwykłej rozrzutności były moje nie tak dawne urodziny i... zaręczyny :).

Pozwolicie, iż z powodu ilości materiału nie będę Was raczyć szczegółowymi opisami produktów, a tylko pozwolę sobie na krótki komentarz.

A więc... zaczynamy! Na początek pójdzie moje zamówienie ze sklepu Setare.pl:


Kapoor Kachli - odżywka stymulująca

Jak może pamiętacie, miałam okazję testować próbkę tejże odżywki (o tutaj). Ponoć odżywka ta ma dodawać objętości, pogrubiać włosy i przyspieszać porost. Czego można by chcieć więcej? :) Testy, choć nie zaowocowały jakimś powalającym rezultatem, zachęciły mnie po sięgnięcia po pełnowymiarowy produkt.


Baikal Herbals - szampon objętość i siła


Mam już balsam z tej serii i choć moim ulubieńcem nie został, chciałam zobaczyć, jak działają te kosmetyki w parze. Dodatkowo szampon cieszy się bardzo dobrymi opiniami na blogach, więc po prostu nie mogłam nie spróbować.


Glinka biała

Glinki to bardzo uniwersalne produkty. Mam zamiar używać ich w formie maseczek na twarz, a także (w pojedynkę lub jako jeden ze składników) jako szampon i maskę na włosy. Biała glinka jest dobra dla wrażliwej cery, łagodzi podrażnienia, działa regenerująco, oczyszczająco i ściągająco. Ta glinka jest kupiona przeze mnie najbardziej z myślą o twarzy.


Glinka zielona

Najsilniejsza z glinek, świetna do cery trądzikowej i problematycznej. Ma właściwości dezynfekujące, absorbujące i przyspieszające gojenie. Zwęża pory i zapobiega powstawaniu zaskórników. Planuję stworzyć szampon z zieloną glinką (będzie dobry do włosów tłustych, a wciąż delikatny) oraz stosować ją na twarz. Podobno jest również dobra na cellulit i rozstępy.


Spirulina - algi zielone

Przynosi mnóstwo korzyści przy stosowaniu wewnętrznym, jednak na razie skupię się na zastosowaniach spiruliny jako kosmetyk. Będę ja stosować z maską na włosy albo jako maseczka na twarz i ciało.


Pierwoje Reshenie - drożdżowa maska do włosów

Maska, która cieszy się świetnymi opiniami w blogsferze. W końcu i ja będę mogła ją wypróbować :).


Ziołowy olejek Mahabhringaraj

Indyjskie oleje służą moim włosom, więc kupiłam kolejny. Poza wzmacnianiem i zapobieganiem wypadania olejek ten może przyciemnić kolor włosów, na co bardzo liczę.


Brahmi - maska do włosów

Kolejna ziołowa maska do włosów. Także ma wzmacniać włosy i zapobiegać ich wypadaniu. Niestety, w moim opakowaniu jest dziura i sporo się jej już zdążyło wysypać...


Jako gratisy otrzymałam próbki oleju palmowego, szamponu z efektem laminowania i zapachu. Bardzo miły akcent :).


I pozostałe rzeczy, kupione zarówno stacjonarnie, jak i przez internet:


Green Pharmacy - balsam do włosów farbowanych i po balejażu

Kosztował mnie tylko 6 zł, więc po długich wahaniach postanowiłam dać mu szansę. Mimo zapewnienia "nowa, ulepszona formuła", skład pozostawia wiele do życzenia. Dodatkowo zawiera silikon, czego zwykle nie toleruję w odżywkach. Niemniej jednak opinie ma całkiem, całkiem, a na nadchodzącą zimę może być akurat.


Glinka Ghassoul

Kolejna glinka, również posiada szereg zastosować. Można używać jej samej do mycia włosów, a także robić maseczki itp. Do jej zakupu skłoniła mnie jeszcze jedna rzecz - liczę, iż tak jak u eve, glinka ta sprawi, że indygo lepiej złapie mi włosy.


Szczotka z włosiem z dzika Khaja

Od dawna miałam ochotę na tę szczotkę, jednak nie było to takie pilne - mam już w końcu Tangle Teezer'a. Tym razem jednak pozwoliłam sobie pofolgować moim zachciankom i jest ;).



Miałyście któreś z tych produktów? Jak się spisywały?

piątek, 19 października 2012

Moja włosowa rutyna pielęgnacyjna

Sporo miejsca na blogu poświęcam kosmetykom, które stosuję, a przy każdej recenzji czy krótkim opisie mam w zwyczaju pisać, w jaki sposób owy kosmetyk używam. Zapewne przeglądając szczegółowo ten blog można mieć pewne pojęcie o tym, jak wygląda codzienna pielęgnacja moich włosów. Dzisiaj jednak mam zamiar zebrać te wszystkie informacje porozrzucane po różnych postach do kupy i przedstawić Wam moją codzienną rutynę pielęgnacyjną.


to tylko część włosowych kosmetyków, która była akurat pod ręką ;)


Nie będę skupiać się na konkretnych produktach, które często się zmieniają, jedynie na sposobie użycia.

Pielęgnacja krok po kroku:

      1.  maska/olej przed myciem
      2.  mycie szamponem/odżywką
      3a.  maska
      3b.  odżywka d/s
      4.  płukanka
      5.  wcierka
      6.  odżywka b/s
      7.  serum/olej na końce

Jest to oczywiście wersja "full", ostatnio coraz rzadziej zdarza mi się ją praktykować, stosując na raz średnio 4-5 punkty z listy.


               Maska / olej przed myciem

Bardzo rzadko stosuję maski przed myciem głowy. Zaletą takiego rozwiązania jest to, że nawet treściwa maska nie obciąży nam włosów. Maski najlepiej nakładać na mokro (gdy robię to przed myciem, włosy zwilżam wodą), do tego maska przed myciem może mieć utrudnione dotarcie do włosa.

Znacznie częściej za to nakładam na włosy olej. Robię to na włosy suche, po kolei wydzielając kolejne pasma i nakładając na nie niewielką (na całe włosy schodzi mi maksymalnie łyżeczka oleju) ilość oleju. Z ilością nie warto przesadzać, bo włosom nie zrobi to wielkiej różnicy, a tylko ciężej będzie zmyć to wszystko (co w następstwie może doprowadzić do zniwelowania dobroczynnego działania oleju przez zbyt silne mycie).

Olej najczęściej nakładam na włosy na długości, omijając skórę głowy i włosy blisko niej. Niekiedy jednak skupiam się wręcz głównie na skalpie, zależnie od rodzaju stosowanego oleju. Wtedy dodatkowo wykonuję masaż głowy, wykonując koliste ruchu opuszkami palców. Pomaga to dobrze rozprowadzić olej, a także pobudza krążenie i cebulki włosów.


                Mycie szamponem

Włosy myję codziennie delikatnym szamponem. Czasem stosuję metodę kubeczkową (mieszankę szamponu i wody umieszczam w spieniającej butelce po farbie jak tutaj: http://oazawlosow.blogspot.com/2012/08/mycie-wosow-balsamem-babydream-recenzja.html), najczęściej jednak produktu używam prosto z opakowania, w razie potrzeby mieszając na dłoni z wodą. Metoda OMO (odżywka-mycie-odżywka) jest przeze mnie praktykowana tylko, gdy na głowie mam olej - pełni on funkcję pierwszego "O". W innych przypadkach nie mam takiej potrzeby, stosowane przeze mnie szampony są na tyle łagodne, iż nie muszę przed nimi zabezpieczać włosów.

Mycie zaczynam od czubka głowy, dokładnie masując przy tym skórę. Później delikatnie zajmuję się resztą włosów, przy czym nie zbijam ich w kołtun na czubku ani nic z tych rzeczy - po kolei, partiami myję między dłońmi włosy niczym piorąc delikatną tkaninę.

Szampon często wzbogacam półproduktami, dzięki czemu mogę uzyskać konkretne efekty lub złagodzić działanie nieco mocniejszego szamponu.

Odżywkę zamiast szamponu używam sporadycznie, właściwie tylko w wyjątkowych sytuacjach. Moje włosy zdecydowanie preferują do mycia łagodny szampon.


                Maska

Po myciu wyciskam z włosów wodę, zakładam turban i dopiero po paru minutach przechodzę do nakładania maski. Włosy dzielę na pasma (ilość zależna od rodzaju maski) i starannie, lekko masując, nakładam na włosy kosmetyk. Tutaj też skupiam się głównie na długości, włosy przy skórze głowy racząc tylko niewielką ilością produktu.

Gdy maska jest już nałożona, włosy skręcam w kok, zakładam czepek i ręcznik/czapkę, po czym paraduję tak przez przynajmniej godzinę i zmywam maskę chłodną wodą. Rytuał taki staram się powtarzać przynajmniej raz w tygodniu.


              Odżywka d/s (do spłukiwania)

Wersja na szybko, jednak odżywce również trzeba dać czas podziałać. Dlatego od razu, gdy wchodzę pod prysznic, myję włosy i nakładam odżywkę, po czym zajmuję się myciem ciała, masażem i innymi pierdołami, a gdy skończę, mogę już spokojnie spłukać odżywkę. W odżywkach (i maskach) unikam silikonów, gdyż te u mnie nadają się tylko na końce.


              Płukanka

Nie zawsze pamiętam by ją zawczasu przygotować, jednak lubię ich działanie. Płukankę w ilości ok. 250ml trzymam w miseczce i stopniowo zanurzam w niej włosy, albo polewam od góry. Skapującą mieszankę zbieram z powrotem do miski, dzięki czemu proces ten powtarzam wiele razy.

Płukanki używam na spłukane wodą włosy i po niej nie płuczę więcej wodą.


              Wcierka

Wszystkie wcierki przelewam do buteleczki z atomizerem, inaczej ciężko mi z nich korzystać. Spsikuję dokładnie skórę głowy (palcami jednej ręki odpowiednie odsuwając włosy), po czym opuszkami palców  wykonuję staranny masaż. Wcierkę staram się stosować po myciu, gdy włosy już delikatnie podeschną, a także na nieumyte włosy rano/wieczorem.


              Odżywka b/s (bez spłukiwania)

Ten punkt pomijam najczęściej. Właściwie to przy moich włosach odpowiedni szampon i maska/odżywka sprawiają, że nie mam potrzeby stosować odżywki bez spłukiwania - używam jej głównie "bo mam", albo częściej - aby szybko uporać się ze splątanymi włosami.


              Serum / olej na końce

Ten punkt z kolei jest dla mnie dość ważny, gdyż końce łatwo mi się plączą, trą o wszystko i w efekcie niszczą. Zwykle używam serum silikonowego - stosowany tylko na końce, nie obciąża mi włosów. Olei w tym celu używam raczej sporadycznie - raz, że większość się do tego nie nadaje (nawet przy minimalnej ilości dają nieciekawy efekt), łatwiej z nimi przesadzić, a przy silikonowym serum otrzymuję lepszy wizualnie efekt - włosy się nie sklejają, są gładkie i się nie plączą. Do tego od takiego produktu wymagam jedynie zabezpieczenia, nie pielęgnacji, i tu silikony sprawdzają się świetnie.


niedziela, 14 października 2012

Kosmetyczne pamiątki z Finlandii

Niedawno wróciłam z mojej pierwszej podróży do Finlandii i nie oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie wykorzystała okazji na zapoznanie się z dostępnymi tam kosmetykami do włosów. Jak można było się spodziewać, na samym przeglądaniu się nie skończyło - do domu wróciłam bogatsza o kolejny szampon i odżywkę.



Produkty te dość znacznie nadwyrężyły mój portfel, dlatego w ich przypadku użytkowanie (a więc i testowanie) będzie wyglądało nieco inaczej. Zwykle staram się dany produkt używać systematycznie i w miarę możliwości regularnie przez pewien okres czasu, z rzadka tylko stosując odmienne kosmetyki (czyli jeśli jest to szampon, to używam tylko tego szamponu przez kilka tygodni, by w pełni wyrobić sobie o nim zdanie). W tym jednak przypadku chyba z tego zrezygnuję, bo zwyczajnie szkoda mi będzie tych produktów, i stosować mam je zamiar tylko od czasu do czasu.


                                    AM Luonnontuotteet - Ruusushampoo 


Teraz czas na krótką prezentację nowości: Szampon został kupiony w sklepie z ekologicznymi produktami Ruohonjuuri. Długo zwlekałam z wyborem, w końcu jednak padło na szampon różany marki AM Luonnontuotteet. Oczywiście przy wyborze kierowałam się jedynie składem INCI, gdyż moja znajomość fińskiego nie pozwalała na nic więcej ;). Z tegoż powodu nie przytoczę też tutaj żadnych zapewnień producenta, jednak zainteresowanych odsyłam do strony: http://www.amnatur.fi/shop/product_info.php?cPath=21&products_id=99&osCsid=0kktsql5as9ndmj5q5f57meri7




Szampon ten śmiało można nazwać "różanym", gdyż w składzie, zaraz po wodzie, widnieje róża francuska. Dalej mamy nagietek lekarski i dopiero detergenty - i to łagodne. W dalszej części składu również nie zabraknie ekstraktów roślinnych.

Jestem bardzo ciekawa, jak się sprawdzi w praktyce - na pewno jeszcze kiedyś o nim wspomnę.


                                            Frantsila - odżywka Midsummer Rose


Odżywkę znalazłam w dziale z kosmetykami naturalnymi w jednym z fińskich sklepów. Tu również w pierwszej kolejności zerkałam na skład (bardzo przyjemny), jednak i notkę od producenta mogłam przeczytać, gdyż umieścił na opakowaniu również angielską wersję.




Zgodnie z opisem z opakowania, w odżywce znajdziemy:

organiczne ekstrakty ziołowe:
  • rumianek - działa łagodząco, dodaje blasku
  • skrzyp (horsetail) - regeneruje i wzmacnia
  • korzeń łopianu - działa leczniczo i przeciwłupieżowo

aromaterapeutyczne oleje:
  • mięta pieprzowa - działa odświeżająco i przeciwdziała podrażnieniom
  • ylang-ylang - unosi włosy, naprawia rozdwojone końcówki
  • rozmaryn - wzmacnia, przyspiesza wzrost włosów

esencje kwiatowe:
  • czarna jagoda - odżywia
  • banan (plantain) 
  • dzika róża
  • świerk

Wszystkie składniki owszem, znajdują się w składzie, jednak w dość różnych miejscach. Ostatnia grupa występuje pod koniec, oleje mamy bardziej w środku, a ekstrakty najwyżej (choć nie zaraz po wodzie). Również liczę, iż się na nim nie zawiodę i będzie to naprawdę przyjemna pamiątka :).


Oczywiście, oba produkty "made in Finland". A Wam zdarza się kupować kosmetyczne pamiątki? :)

piątek, 5 października 2012

Podsumowanie miesiąca - wrzesień


Wrzesień nie był idealnym miesiącem jeśli chodzi o pielęgnację. Po zakończeniu akcji regeneracyjnej w pierwszym tygodniu września, trochę sobie odpuściłam. Olej stosowałam dość sporadycznie, może dwa razy w tygodniu, podobnie maski. Zestaw używanych w tym czasie kosmetyków nie jest zbyt imponujący, jednak wszystkie te produkty sprawdzały się całkiem nieźle i taki też (całkiem niezły) jest obecny stan moich włosów. Jedynie są nieco bardziej suche od płukanki przyciemniającej, mimo stosowanych zabezpieczeń - obecnie ograniczyłam jej użycie do co drugiego mycia.

Zdjęcia tradycyjnie średniej jakości, jednak tym razem wyjątkowo się przy nich zamęczyłam - zbudowałam "wieżę" z krzesła, stołka i kilku pudełek, telefon obłożyłam obcęgami by stał w pionie i kombinowałam na najprzeróżniejsze sposoby z oświetleniem. O dziwo, najlepiej wyszły zdjęcia robione przy zgaszonym głównym świetle i odpowiednio ustawionej małej lampce.

Stan włosów na dziś:



                Stosowane kosmetyki:

  • Szampon Urtekram
  • Szampon Biovax
  • Złota maska ajurwedyjska Planeta Organica
  • Maska Isana Intensywnie pielęgnująca
  • Balsam Baikal Herbals Objętość i siła
  • Odżywka Joanna z pokrzywą
  • Olej Łopianowy
  • Olej Amla
  • Płukanka malinowa Marion
  • Serum CHI na końcówki
  • Próbki: Placenta, Kapoor Kachli



Krótki opis większości tych produktów zamieściłam już w tym poście. Pełne recenzje pojawią się, gdy już wykończę daną rzecz.



I mały bonus - zostałam ostatnio poproszona o zdjęcie włosów w kucyku - więc proszę, jest kucyk :). Trochę niedoczesany, ale to przez to, że strasznie długo kręciłam się w poszukiwaniu oświetlenia. Na tych zdjęciach widać, że moje włosy do grubych ani gęstych niestety nie należą.





środa, 3 października 2012

Kapoor Kachli i podsumowanie testów próbek

To już ostatnia seria recenzji kosmetyków od dark_lady. Bardzo się cieszę, że dane mi było je przetestować, gdyż właściwie każdy kosmetyk, jaki otrzymałam, jest warty uwagi. Co z całej serii spodobało mi się najbardziej - możecie przeczytać na samym dole, zaraz po krótkiej recenzji.


              Kapoor Kachli


Puder Kapoor Kachli jest darem dla osób chcących mieć grube, wzmocnione i lśniące włosy na długi czas. Regularnie stosowana odżywka pobudza włosy do wzrostu. Sprawia, że włosy stają się gęste i piękne. Ponadto nadaje przepiękny zapach.

Wprawdzie dla mojego węchu zapach jest raczej słabo wyszuwalny, a efektu pobudzenia do wzostu czy wzmocnienia przy tak krótkim czasie stosowania nie sposób stwierdzić, jednak odżywka przypadła mi do gustu i na pewno zaopatrzę się w pełnowymiarowy produkt.




Aby łatwiej nanieść odżywkę (a także móc sobie pozwolić na użycie mniejszej ilości), proszek mieszałam z maską BingoSpa. Całość trzymałam na włosach pod folią i czapką różnie długo, jednak zawsze przynajmniej godzinę. Choć początkowo efektu raczej nie widziałam (później używałam większej ilości - niestety, produkty w proszku do najwydajniejszych nie należą), po następnych użyciach zaobserwowałam zwiększone wygładzenie, miękkość i może, minimalnie, objętość. Głównie dla tego ostatniego produkt kupię w pełnym wymiarze i dokładniej przetestuję - dla moich oklapniętych włosów maska, która jednocześnie wygładza i dodaje objętości jest prawdziwym marzeniem.


                         Moi faworyci

Pośród pozostałych testowanych produktów znalazły się:


Poprzednie recenzje możecie przeczytać klikając w poszczególne linki powyżej.:

A z tych wszystkich wspaniałości najbardziej do gustu przypadły mi (kolejność przypadkowa): Kapoor Kachli - oklapnięte włosy to mój największy problem i cały czas poszukuję produktów, które mnie od tego uchronią jednocześnie nie wyrządzając żadnej szkody włosom. Olej palmowy - bardzo uniwersalny, polubiły go nie tylko moje włosy, ale i cera - jest lekki jak na olej, nie zapycha i świetnie nawilża. Peeling enzymatyczny - delikatny, a skuteczny.

Do tego na pewno wypróbuję różne glinki, bo działanie czerwonej bardzo mi się podobało, jednak ze względu na niechęć do efektu opalenizny muszę poszukać innego rodzaju.

Wszystkie opisane produkty dostępne są w sklepie http://setare.pl/.

poniedziałek, 1 października 2012

Placenta i maska algowa ujędrniająca

Niedawno zakończyłam testy otrzymanych od dark_lady próbek. Dzisiaj możecie przeczytać o moich wrażeniach z testów placenty i alg. A o indyjskiej odżywce Kapoor Kachli będzie następnym razem :).


                Placenta


Placenta to świetny produkt do stosowania zarówno na twarz, jak i na włosy. Zastosowana na skórę działa regeneracyjnie, odżywczo, nawilżająco, łagodząco, bardzo dobrze sprawdza się w przypadku cery tłustej i trądzikowej. Użyta na włosy wzmacnia cebulki i jest niezwykle skutecznym środkiem zapobiegającym wypadaniu włosów.




Placentę dodawałam do masek i kładłam na skórę głowy oraz (w mniejszej ilości) na same włosy. Po takiej mieszance włosy były gładkie i przyjemnie lekkie, zwłaszcza przy skórze. Kilka lat temu stosowałam kurację przyspieszającą wzrost włosów przy użyciu placenty w ampułkach - nie wiem, czy faktycznie szybciej rosły, bo nie kontrolowałam tego wtedy jak obecnie, ale pamiętam, że dorobiłam się po niej sporo nowych "babyhair".

Specyfik nałożony na twarz działa równie dobrze, jak nie lepiej - "natychmiastowy efekt" jest bardziej widoczny niż w przypadku włosów. Cera jest świeża, "odprężona" i delikatnie wygładzona. Ciekawa jestem efektów dłuższego stosowania na moją kapryśną cerę.


                                        Maska algowa ujędrniająca - oczy


Zastosowanie:

 - redukuje zmarszczki, zapobiega powstaniu nowych
 - sprzyja likwidowaniu sińców pod oczami
 - likwiduje tzn worki oraz kurze łapki
 - ujędrnia skórę wokół okolicy oczu

Produkt bogaty jest w takie składniki jak:

 - Alga Himanthala Elongata - stymuluje lokalnie mikrokrążenie w skórze
 - Witamina C - ma działanie antyoksydacyjne, spowalnia procesy wczesnego starzenia się skóry
 - Thali Source - aktywny składnik pozyskiwany z alg morskich. Posiada działanie mocno nawilżające skórę.




Do tego produktu trochę ciężko mi się ustosunkować, gdyż nie mam żadnych problemów z wymienionych wyżej :). Mam to szczęście, że choć moja cera do idealnych nie należy, nie mam kłopotów ze skórą w okolicy oczu - nie robią mi się sińce, zmarszczki (póki co) worki itp. (no, chyba, że nie będę spać ileś tam czasu, ale ostatnio na szczęście nie doświadczałam takiego stanu). Postanowiłam więc potraktować produkt jak zwykle algi na twarz.

Na początek wspomnę, iż w tym celu algi używam już od dłuższego czasu. Po tych skóra jest charakterystycznie gładka i napięta, a samo usuwanie alg z twarzy było nawet nieco łatwiejsze niż przy innych podobnych produktach. Myślę, że ma szansę pozytywnie wpłynąć i na kłopotliwą skórę w okolicach oczu.


Wszystkie opisane produkty dostępne są w sklepie http://setare.pl/.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...