poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Wcierka Jantar i porównanie długości włosów

Moim marzeniem (i zapewne nie jestem w tym odosobniona) jest zostać posiadaczką naprawdę długich, zdrowych, gęstych i grubych włosów. Dzisiaj skupię się na długości, a konkretniej na przyspieszaniu wzrostu włosów. Jak już się skarżyłam, moje włosy pozostawione same sobie rosną naprawdę wolno. Z tego powodu robię wszystko, aby ten wzrost przyspieszyć. Niżej zamieszczam dotychczasowe efekty, czyli porównanie długości moich włosów z końca lutego, początku marca i z dzisiaj. W tym czasie używałam:
  • wcierki Jantar (zużyłam dwa opakowania)
  • suplementu diety Belissa
  • suplementu Skrzypovita (ok. ostatnich dwóch tygodni)
  • drożdży (zabierałam się za nie kilka razy, obecnie piję trzeci tydzień bez większej przerwy)

Mogę śmiało powiedzień, że włosy rosną szybciej. Nie mierzyłam ich długości na początku, ale jestem przekonana, że różnica jest większa niż 1-2 cm (tyle pewnie by urosły bez wspomagania).

wcierka Jantar

Mam wrażenie, że to ona w dużej mierze przyczyniła się do przyspieszonego wzrostu. Poza tym, na mojej głowie można dopatrzeć się sporej ilości nowych włosków, z czego bardzo się cieszę :). Starałam się wcierać ją po każdym myciu głowy, choć nie zawsze się to udawało. W ciągu nieco ponad dwóch miesięcy zużyłam dwa opakowania (nie oszczędzając jej zanadto).

Użytkowanie jest nieco uciążliwe - na początku próbowałam korzystać bezpośrednio z oryginalnej, szklanej butelki, nalewając nieco wcierki na dłoń, maczając palce i masując głowę. Szybko jednak przelałam zawartość do plastikowego opakowania z atomizerem, dzięki czemu można aplikować specyfik bezpośrednio na skórę głowy - tak jest pez porównania wygodniej.

Podsumowując, jestem zadowolona i na pewno jeszcze wrócę do tego produktu (szkoda, że jest tak słabo dostępny). Na razie jednak mam do sprawdzenia kilka innych produktów, obym się na nich nie zawiodła ;).


plany na najbliższy miesiąc

W kolejmym miesiącu będę dalej popijać drożdże (przyzwyczaiłam się już do smaku, więc pewnie zwiększę ich ilość) oraz brać Skrzypovitę. Z nowości zamierzam wypróbować:
  • płukankę kawową (dzisiaj użyłam jej po raz pierwszy)
  • maskę z kozieradki 
  • serum stymulujące porost firmy A.T.W. (pokładam w nim duże nadzieje)

wtorek, 24 kwietnia 2012

Tydzień z pielęgnacji włosów

Oto jak dbałam o włosy w ostatnim tygodniu:

poniedziałek:
- maska (nafta kosmetyczna, miód, keratyna, jedwab, żel aloesowy, odżywka Timotei Organic) na suche włosy, pod czepek i ręcznik na ok. 2h
- mycie Babydream (z domieszką aloesu i keratyny)
- odżywka d/s Isana z babassu
- płukanka octowa
- wcierka Jantar na skalp
- odżywka b/s Joanna Naturia z pokrzywą
- serum John Frieda na końcówki
- odrobina żelu aloesowego na podniesienie włosów u nas ady

wtorek:
- olej lniany na kilka godzin przed myciem
- mycie Babydream (po tuningu)
- odżywka Isana z babassu
- wcierka Jantar na skalp
- odżywka b/s Joanna Naturia z pokrzywą

środa:
- mycie odżywką Alterry
- serum John Frieda na końcówki

czwartek:
- proteinowa maska przed myciem (żółtko, keratyna, jedwab, ćwierć łyżeczki miodu, odżywka Timotei Organic)
- mycie Babydream (po tuningu)
- maska nawilżająca (maska Alterry aloes i granat, wyciąg z aloesu, d-pantenol)
- płukanka octowa
- wcierka Jantar na skalp
- odżywka b/s Joanna Naturia z pokrzywą

piątek:
- maska przed myciem (maska Alterry aloes i granat, olej Alterry granat i awokado, keratyna, jedwab, d-pantenol, wyciąg z aloesu)
- mycie Babydream (po tuningu)
- odżywka Isana z babassu
- płukanka octowa
- wcierka Jantar na skalp
- odżywka b/s Joanna Naturia z pokrzywą
- serum John Frieda na końcówki

sobota:
- olej Alterry granat i awokado na noc
- mycie szamponem Alterry papaja i bambus zmieszanym z odżywką Alterry granat i aloes, wyciągiem z aloesu i keratyną
- maska na włosy (napar z pokrzywy, wyciąg z aloesu, maska Alterry aloes i granat, keratyna, jedwab, d-pantenol, elastyna, guma ksantanowa, olej Alterry z pomarańczą)
- płukanka z owoców bzu czarnego (miała być z kwiatów jak z przepisu Eve - http://blogeve-evel.blogspot.com/2012/04/pukankatonik-z-kwiatow-bzu.html - ale miałam akurat owoce, nie kwiaty)
- odżywka b/s Joanna Naturia z pokrzywą
- serum John Frieda na końcówki

niedziela:
- olej Alterry granat i awokado na noc
- mycie szamponem Timotei do włosów brązowych
- maska na włosy (napar z pokrzywy, wyciąg z aloesu, maska Alterry aloes i granat, keratyna, jedwab, d-pantenol, elastyna, guma ksantanowa, olej Alterry z pomarańczą)
- odżywka b/s Joanna Naturia z pokrzywą
- wcierka Jantar na skalp
- serum John Frieda na końcówki

Włosy stają się zauważalnie lepsze z każdym tygodniem. Z tego tygodnie bezkonkurencyjnie najlepiej prezentowały się w w poniedziałek oraz czwartek, po dwufazowej masce. Były naprawdę miękkie, gładkie i błyszczące. Poniższe zdjęcie zrobione jest w niedzielę, kiedy wyglądały nieco gorzej - akurat umyłam je silniejszym szamponem (z SLES) no i nie zdążyłam zrobić żadnej płukanki (które swoją drogą bardzo polubiłam, dają ładny połysk :)). Końce, jak już pisałam w poprzedniej notce, bezwzględnie do obcięcia, jednak muszę poczekać jeszcze pół miesiąca.




niedziela, 22 kwietnia 2012

Jak zabezpieczyć końcówki

Piękne włosy to włosy zdrowe, od nasady po same końce. Jednak utrzymanie końcówek w dobrym stanie to chyba jedno z najcięższych zadań. Najlepiej oczywiście włosy regularnie podcinać, jednak np. w moim przypadku włosy rosną na tyle wolno, że nie mogę sobie na to zbyt często pozwolić. Obecnie moje końcówki są w nienajlepszym stanie i jak tylko dobiegnie koniec akcji Włosy rosną jak na drożdżach, w której biorę udział, bezwzględnie je ścinam (ostatnio podcinałam prawie rok temu, więc i tak trzymały się nieźle ;)). Aby móc sobie pozwolić na jak najrzadsze podcinanie, staram się jak tylko mogę, aby końce włosów zabezpieczać (przed wyjściem z domu, przed snem - podczas snu gniotą się niemiłosiernie, nawet pomimo warkocza!). W tym celu używam:

Oleje

Przede wszystkim olej kokosowy. Stosujemy minimalną ilość, aby włosów nie obciążyć (przy zbyt dużej ilości włosy nienadają się do publicznego pokazania - a przesadzić łatwo). Ten sposób chwali sobie bardzo wiele dziewczyn, mi jednak pasuje najmniej. Zwykle tak zabezpieczam końce, gdy nie muszę nigdzie wychodzić.
 
Serum John Frieda, Frizz-Ease

skład: Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Paraffinum Liquidum, Hydrolized Silk


Moje ulubione serum na końcówki. Bardzo wydajne, do pokrycia końcówek wystarcza niewielka ilość serum. Włosy są po nim bardzo gładkie, niesklejone i nieobciążone przesadnie. No i przede wszystkich, faktycznie po używciu końce się tak nie niszczą. Podoba mi się też skład - choć na dwóch pierwszych miejscach są silikony, to pierwszy można spokojnie zmyć odżywką, a drugi łagodnym szamponem. Posiada nawet proteiny jedwabiu, czym nierzadko nie mogą się pochwalić kosmetyki zwane "jedwabiami", oraz filtr UV. Idealny do stosowania na codzień, bez przejmowania się problemem nadbudowujących się na włosach silikonów.
Staram się używać go raczej oszczędnie, bo owe serum nabyłam latem w Angli (wyszłam na spacer w mocno wietrzny dzień w rozpuszczonych włosach i mowy nie było o rozczesaniu ich zwykłą szczotką bez żadnego silikonowego sera ;)), a w Polsce jeszcze go nie widziałam - może za słabo szukam? Póki co nie zużyłam jeszcze ani jednego opakowania, a posiadam dwa.
 
Serum CHI, Silk Infusion

skład: Cyclomethicone, Dimethicone, C-1215 Alkyl Benzoate, Panthenol, Ethyl Ester of Hydrolyzed Silk, Phenoxyethanol, Parfum, D&C Yellow 11, D&C Red 17, Zinc Oxide, Titanium Dioxide, Mica, Boron Nitride Powder

Drugie serum które stosuje. Skład tutaj również nie straszy - silikony do zmycia łagodnym szamponem, ponadto posiada substancje o działaniu nawilżającym (c-1215 alkyl benzoate, pantenol) i odżywiającym (proteiny jedwabiu). Jednak jak dla mnie jest mniej wydajny, a i działanie jakby gorsze (oczywiście nie mam tu na myśli regeneracji włosów, jedynie ochronę i chwilową poprawę wyglądu). Niemniej jednak też go lubię i jako serum zabezpieczające końcówki sprawdza się nienajgorzej.

sobota, 14 kwietnia 2012

Kosmetyki - uaktualnienie

Minął raptem tydzień od zamieszczenia listy używanych przeze mnie specyfików do włósów, a już jest ona mało aktualna... :)

Dorzucam więc trochę nowości (większość są to półprodukty ze sklepu internetowego ZróbSobieKrem), niebawem opiszę moje wrażenia z ich użytkowania. Jeszcze wspomnę, że choć owe półprodukty są w moim posiadaniu całe dwa dni, zdążyłam już "popełnić" takie rzeczy jak płukanka z l-cysteiną, żel aloesowy czy maska własnego pomysłu z wykorzystaniem poniższych.

Nowości:



Półprodukty:
- D-Pantenol 75%
- Hydrolizat jedwabiu
- Elastyna
- L-Cysteina
- Witamina B3 niacynamid
- Guma ksantanowa
- Hydrolizat keratyny
- Wyciąg z aloesu, koncentrat 10x

Odżywki:
- Timotei Organic Delight - Health & Shine

Sera/jedwabie:
- CHI, Silk Infusion
- John Frieda Collection, Frizz-Ease

Inne:
- Skrzypowita
- Ocet jabłkowy

Szczerze mówiąc, to nie planowałam takich zakupów :). Ale zamawiając ze sklepu internetowego to wiadomo, chciałoby się od razu zamówić wszystko to, co potrzeba, bo przesyłka nie jest tania (a same produkty nie są z kolei drogie). Do tego udałam się do Rossmana w celu zakupu octu jabłkowego do płukanki. Po drodze zatrzymała mnie nowa odżywka Timotei, o której już trochę słyszałam i która zapowiadała się obiecująco. Po długim namyśle zdecydowałam się na zakup, miała to być jednak wersja Health & Nourishment (produkty z nowej linii Timotei Organic dzielą się na Health & Shine - nawilżająca i nabłyszczająca oraz Health & Nourishment - nawilżająca i naprawiająca strukturę włosa), a skończyłam z  Health & Shine. Stało się tak, gdyż cofnęłam się po koszyk a potem już nie patrząć wrzuciłam doń nie tę odżywkę co trzeba. Jednak nie ma tego złego, potestujemy tą :). Już stojąc w kolejce do kasy w oczy rzuciła mi się zniżka na Skrzypowitę, więc Skrzypowita również trafiła do mojego koszyka. 

środa, 11 kwietnia 2012

Mycie włosów żółtkiem

Temat że tak się wyrażę "na czasie", bo dopiero co mieliśmy święta i zapewne jajek w naszych domach nie brakowało. Ja postanowiłam wykorzystać ten fakt na przetestowanie nowego sposobu mycia głowy - żółtkiem z jajka.

Po co to?
Może część z Was zetknęła się z hasłem "no poo" (skrót od "no shampoo"), promującym mycie włosów naturalnymi sposobami, bez użycia szamponów. Zwolennicy tej metody twierdzą, iż szampony (także te delikatne), zawierają substancje szkodące włosom. Naturalne sposoby (takie jak np. mycie jajkiem) mają nie dość, że włosów nie niszczyć, a dodatkowo je pielęgnować. Już abstrahując od tego, na ile stwierdzenia te są prawdziwe, sposób z jajkiem postanowiłam przetestować.


Podejście pierwsze: żółtko + soda oczyszczona kontra olej
Przed moim pierwszym myciem żółtkiem połóżyłam na noc na włosy olej (Alterra pomarańczowa). Jako, iż samo żółtko nie poradzi sobie ze myciem oleju, przygotowałam sobie do pomocy sodę oczyszczoną (ta powinna rozprawić się z wszelkimi zanieczyszczeniami, olejami czy silikonami). Do szklanki wody dodałam niecałe pół łyżki sody. Soda niestety wysusza włosy - należy więc po jej użyciu zadbać o odpowiednie nawilżenie, np. za pomocą jajka :). Włosy więc umyłam, najpierw polewając roztworem sody i wykonując delikatny masaż, potem z użyciem żółtka (a dokładniej dwóch). Czynność ta nie należała do najprzyjemniejszych, włosy zlepiały się w strąki i ciężko było je faktycznie umyć tym żółtkiem. Po spłukaniu jajka nałożyłam na 30 minut maskę Alterry z granatem. Gdy zmyłam maskę, przyszedł czas na wysuszenie włosów (normalnie nie używam suszarki, tym razem mi się jednak spieszyło). Miałam przy tym wrażenie, iż nie domyłam dokładnie włosów - były nieco zbite i bardzo sztywne. Po wysuszeniu efekt ten minął, włosy były bardzo puszyste (ale nie puszące :)), gładkie i błyszczące. Niestety, coś z tym niedomyciem jednak było, bo włosy szybciej niż zwykle zaczęły się przetłuszczać. Niemniej jednak pierwsze podejście do mycia jajkiem zaliczam do całkiem udanych :).


Włosy po myciu


Jajko + żółtko + sok z cytryny
W paru źródłach znalazłam informację, iż przy przetłuszczających się włosach można je myć nie tylko żółtkiem, a całym jajkiem. Dlatego tym razem zrobiłam sobie taką mieszankę: jedno żółtko, jedno całe jajko oraz na oko łyżeczka soku z cytryny. Całość po zmieszaniu ma całkiem przyjemną konsystencję i jest wygodniejsza w użyciu niż same żółtko. Mycie jest nieco łatwiejsze, ale nadal trzeba się trochę namęczyć. Włosy po ty zabiegu znowu byłu puszyste i prezentowały się dobrze, jednak były bardziej suche niż zazwyczaj (mimo, iż po myciu nałożyłam nowo kupioną maskę Timotei Organic). Do tego (co zresztą sprawiło, iż tego eksperymentu ponawiać nie będę), mimo dokładnego spłukania, w ciągu dnia kilkakrotnie wydłubywałam z włosów ścięte białko :/.

Podsumowując, mnie mycie jajkiem nie urzekło. U niektórych podobno sprawdza się świetnie, jednak dla mnie uzyskane efekty nie są warte takiego zachodu. Dlatego więc, jeśli chodzi o żółtka, to pozostanę jedynie przy wykorzystywaniu ich jako składnik masek.

sobota, 7 kwietnia 2012

Kosmetyki, których obecnie używam

Dzisiaj przedstawię listę kosmetyków, których aktualnie używam. Większość z nich są to rzeczy, które dobrze sprawdzają się na moich włosach, mam też kilka takich, z którymi męczę się wiele miesięcy i nie mogę ich zużyć. Dokładniejsze opisy poszczególnych pozycji będę zamieszczać co jakiś czas na blogu.

Oczywiście, kilku kosmetyków zapomniałam sfotografować (pochowały się :)), więc trafią do następnej aktualizacji. Kolejna część jest dopiero w drodze, także możecie się spodziewać sporego rozszerzenia listy.

Krótkim wstępem: jak wiemy, pielęgnecja włosów jest wieloetapowa. Trzeba je odpowiednio odżywiać, nawilżać, oczyszczać itp. Moją listę rozpoczną oleje, które uwielbiam i stosuję praktycznie codziennie na kilka godzin przed myciem.

Oleje:



Wygląda to stosunkowo skromnie, ale obecnie nie potrzebuję ich więcej. Oleje straczają na bardzo długo (aby naolejować bardzo długie włosy, spokojnie wystarczy niecała łyżka oleju), zwłaszcza, jeśli kupuje się je w dużych opakowaniach :). Mam przynajmniej drugie tyle olejów czekających na zakup, jednak chcę z tym poczekać aż zacznie mi się kończyć to, co mam. A mam:

- Amla Dabur
- Alterra z pomarańczą i brzozą
- olej ze słodkich migdałów Efavit
- olej lniany Beatwell
- olej kokosowy Efavit


Szampony, odżywki, maski:



Obecnie posiadam kilka łagodnych szamponów bez SLS/SLES + jeden z SLES na cotygodniowe oczyszczanie, trochę odżywek (do spłukiwania i bez) oraz skromną ilość masek - bardzo często praktykuję maski domowe, z tego, co akurat jest pod ręką :). Niemniej jednak jest parę drogeryjnych, które bardzo lubię.

Szampony:
- Babydream
- Mrs. Potter's, aloes i jedwab
- Alterra, papaja i bambus

Odżywki do spłukiwania:
- Isana z babassu
- Alterra, granat i aloes
- Alterra, morela i pszenica

Odżywki bez spłukiwania:
- Joanna z pokrzywą i zieloną herbatą
- Nivea, Volume sensation

Maski:
- Wax do włosów ciemnych
- Alterra, granat i aloes
- Maka


Wcierki, suplementy, mgiełki:



Po każdym myciu staram się użyć jakiejś wcierki, w połączeniu z masażem jest to świetny sposób na przyspieszenie porostu włosów (a moje rosną niezwykle wolno, ok. pół centymetra miesięcznie :(). W miarę możliwości dbam o to, by przelewać je do pojemników z rozpylaczem, używanie takich wcierek jest dla mnie znacznie wygodniejsze.

Wcierki/odżywki:
- Isana, woda brzozowa
- Jantar
- Radical, odżywka wzmacniająca
- Atw, serum do włosów stymulujące porost
- Gal, odżywka keratynowa

Mgiełki:
- Isana, odżywka do włosów farbowanych
- Radical, mgiełka wzmacniająca

Suplementy:
- Belissa
- Pokrzywa (herbatka)
- Drożdże

Inne:
- Tangle Teezer, szczotka do włosów

piątek, 6 kwietnia 2012

Na dobry początek :)

Z dniem dzisiejszym powstaje kolejny blog o pielęgnacji włosów. Czy ma to sens? Wydaje mi się, że tak, gdyż przeglądając blogi kolejnych włosomaniaczek, zawsze trafiam na coś interesującego, nowego. Temat pielęgnacji włosów jest na tyle szeroki, że w internecie starczy miejsca na jeszcze wiele takich miejsc, zanim temat ulegnie wyczerpaniu (jeśli to w ogóle jest możliwe). Może jednak zamiast rozważać sens powstania tego bloga, napiszę coś o sobie.

Nikogo pewnie nie zaskoczę pisząć, że jestem włosomaniaczką. Co to znaczy? Ano tyle, że maniakalnie wręcz (:)) dbam o włosy, nieustannie dążąc do mojego włosowego ideału. Przede mną jeszcze długa droga, niemniej za sobą też już mam pozostawionych sporo doświadczeń. Mam nadzieję, że owe doświadczenia komuś się przydadzą, i że znajdą się osoby chcące towarzyszyć mi w tej drodze ku upragnionym włosom.

Co znajdzie się na tym blogu?

Przede wszystki blog chcę traktować jako rodzaj otwartego dziennika, w którym relacjonować będę moje postępy dotyczące pielęgnacji włosów. Nie zabraknie więc recenzji, przemyśleń, porad oraz oczywiście zdjęć :).

Z czym zaczynam?

Jak już wspomniałam, o włosy dbam już od jakiegoś czasu. Są w niezłym stanie, ale do ideału im dalego. Są też dość (choć dla mnie wciąż nie dość ;)) długie - do pasa (talii), naturalnie proste, farbowane na brązową czerń (na zamieszczonym zdjęciu kolor wyszedł jaśniejszy).

I na koniec początku zdjęcie. Szczerze mówiąc nie oddaje ono dokładnie wyglądu moich włosów, poza przekłamanym kolorem również jakoś mniej się błyszczą. Musicie mi wybaczyć, jednak lepszego obecnie nie posiadam (tylko takie robione samowyzwalaczem, które powychodziły naprawdę kiepsko). Jeszcze dodam, że mimo pogodnego dnia temperatura podczas robienia zdjęcia była koło zera stopni, więc nie chciałam robić zbyt wielu podejść ;).




To tyle tytułem wstępu, od następnego wpisu będziecie mogły już liczyć na bardziej przydatne informacje.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...