wtorek, 26 lutego 2013

Planeta Organica - Złota maska do włosów

W końcu przyszła pora na recenzję produktu, o którym wspominałam wielokrotnie już od prawie pół roku. Chodzi oczywiście o Złotą maskę do włosów, którą intensywnie używam i zachwalam od sierpnia ubiegłego roku. Czy po tym czasie nadal jestem tak pozytywnie do niej nastawiona? Przekonajcie się ;).


skład: Aqua with infusions of Organic Melia Azadirachta Seed Oil, Hydrocotyle Asiatica Extract, Euterpe Oleracea Fruit Extract, Organic Santalum Album (Sandalwood) Oil, Cedrus Atlantica Bark Oil (olej cedra atlantyckiego), Juniperus Communis Fruit Extract (ekstrakt z owoców jałowca), Bambusa Vulgaris Leaf/Stem Extract (ekstrakt bambusa); Cetearyl Alcohol, Amodimethicone, Cetrimonium Chloride, Behentrimonium Chloride, Cetyl Ether, Mica, Titanium Dioxide, Silica, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid.

analiza: ciężko orzec jednoznacznie jakość składu, gdy nie wiemy, czego ile jest - a tak mamy tutaj za sprawą bardzo nielubianego przeze mnie zapisu "aqua with infusions of", ale to chyba standard w rosyjskich kosmetykach. Trzeba jednak przyznać, iż ilość różnych ekstraktów i olei jest niemała, a pozostała część składu nie budzi zastrzeżeń (może poza amodimethicone - osobiście nie lubię silikonów w maskach): surfaktanty (Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride), emulgatory (Cetearyl Alcohol, Cetyl Ether), antystatyki (Amodimethicone - silikon łatwy do zmycia łagodnym szamponem, Cetrimonium chloride, Behentrimonium chloride, Guar hydroxypropyltrimonium chloride), konserwanty (Cetrimonium chloride, Behentrimonium chloride, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid), pigmenty (Mica - dzięki niej maska tak ładnie się błyszczy, Titanium Dioxide - zapewnia ochronę UV), zapach (Parfum), regulator PH (Citric Acid). Wrażliwców może podrażniać Cetearyl Alcohol i Benzoic Acid. Na czerwono składniki potencjalnie szkodliwe.


                 Użytkowanie:

Maska ma gęstą, dość specyficzną konsystencję i dobrze rozprowadza się na włosach. Wygląda bardzo estetycznie (zarówno opakowanie, jak i sama maska - piękny, złoty kolor okraszony błyszczącymi drobinkami - wygląda niczym pustynny piasek), do tego pięknie pachnie (powinien przypaść do gustu miłośniczkom ciężkich, orientalnych zapachów). Mimo, iż używam jej już dość długo, a za każdym razem funduję włosom solidną porcję maski, wciąż jej trochę mam - jest więc całkiem wydajna. W kwestii użytkowania nie mam jej więc nic do zarzucenia.


                 Działanie:

Już na wstępie napiszę, że tutaj maska nie zawodzi również. Włosy po niej są wyjątkowo miękkie i gładkie. Widocznie nawilża i odżywia, pomogła moim włosom przetrwać zimę w całkiem niezłym stanie - gdy tylko moje włosy miały się gorzej, wracałam do tej właśnie maski. Jedyny dostrzegalny przeze mnie mankament to fakt, iż włosy po tej masce są obciążone, brakuje im puszystości. Są lejące i ładnie się błyszczą, jednak wychodząc z domu zwykle stawiam na efekt uniesienia i zwiększonej objętości. Niemniej jednak uwielbiam dotykać moje włosy potraktowane tą maską i ubolewam, iż takie gładkie, "ulizane" włosy zupełnie mi nie pasują...

Podsumowując, maska jest godna polecenia, choć osobiście obecność silikonu i efekt obciążenia włosów trochę mi przeszkadza. Raczej nie używam jej gdy zależy mi na dobrze wyglądającej fryzurze. Mam zamiar wypróbować jeszcze inne maski z tej serii, choć niestety wszystkie posiadają silikony. Pewnie zdecyduję się na tajską, gdyż ma ich (podobnie jak złota) tylko jeden.

poniedziałek, 18 lutego 2013

Jak stosować wcierki do włosów

Wcierki do włosów to coś, czym zaczęłam się interesować stosunkowo późno, mniej więcej na początku przygody z włosomaniactwem (czyli raptem kilka lat temu). Jakaż to szkoda, gdyż są one świetnym rozwiązaniem na problemy, z którymi zmagam się znacznie dłużej!

Przede wszystkim, są niezastąpione jeśli chodzi o wzmocnienie cebulek oraz przyspieszenie porostu. Do tego bardzo dobrze radzą sobie z nadmiernym przetłuszczaniem włosów, a także są pomocne przy problemie "oklapniętych włosów" - delikatnie unoszą je u nasady.


Moją pierwszą wcierką była placenta w fiolkach, mająca być remedium na bardzo wolny wzrost moich włosów. Niestety, zniechęciłam się po pierwszym opakowaniu - stosowanie wcierki było uciążliwe, a efekty słabo zauważalne. Teraz już wiem, że efekty potrafią być warte zachodu, trzeba jednak być naprawdę systematycznym i konsekwentnym. Samo używanie wcierki zaś nie stanowi już problemu, gdyż są znane i lubiane sposoby, by czynności te ułatwić :).

Moje sposoby nakładania wcierki:

1. Maczanie opuszków palców i masaż skóry. Od tej metody zaczynałam i zdecydowanie nie polecam jej przy płynnych wcierkach - jest uciążliwa i czasochłonna. Za to dobrze sprawdza się przy produktach o konsystencji żelu (jak stosowany przeze mnie obecnie żel BiovaxMed). Po niewielkiej kropli żelu nanoszę na trzy środkowe palce u jednej ręki, odbijam (łącząc dłonie) na drugiej, po czym delikatnie wcieram w skórę głowy kolistymi ruchami.

Btw. masaż skóry głowy powinien przewijać się przy każdej opisywanej metodzie.

2. Spryskiwanie skóry głowy. Sposób cieszący się sporą popularnością. Zawartość pojemnika z wcierką przelewamy do butelki ze spryskiwaczem (możemy wykorzystać pojemnik po starej odżywce bądź kupić za niewielkie pieniądze w Rossmannie czy sklepie z półproduktami). Odgarniamy część włosów odsłaniając skórę głowy i spryskujemy ją. Czynność powtarzamy aż całą głowa będzie spsikana :). W ten sposób stosowałam popularną wcierkę Jantar, której oryginalne opakowanie jest bardzo nieporęczne.

3. Nakładanie wcierki strzykawką. To jest z kolei mój ulubieniec :). Metoda jest bardzo szybka i dokładna, pozwala nam w łatwy sposób dobrać się do skóry głowy. Otóż odpowiednią ilość wcierki zasysamy do strzykawki, po czym przesuwamy ją po skórze głowy delikatnie naciskając koniec. Metodę polecam szczególnie przy domowych wcierkach, których zwykle mamy większe ilości - strzykawką jest zdecydowanie łatwiej rozprowadzić większą ilość specyfiku.

Wcierki dobrze jest stosować przynajmniej raz dziennie, a najlepiej dwa razy - rano i wieczorem. Możemy robić to na jakiś czas przed myciem włosów (przynajmniej godzinę), albo już po nim - najlepiej na już przeschniętą głowę. Czasem wcierki (mam na myśli zwłaszcza te domowe) potrafią mieć bardzo intensywny i długo utrzymujący się zapach. Wtedy, jeśli planujemy później wychodzić "do ludzi", zdecydowanie lepiej nakładać je przed myciem. Może się też zdarzyć, że same do zapachu przywykniemy, jednak otoczenie wciąż go czuje - warto się kogoś poradzić, by uniknąć kłopotliwych sytuacji - mi już zdarzyło się wyjść z "rosołkiem" na głowie ;).


A jak wygląda to u Was? Jakie są Wasze ulubione sposoby na wcierki?

piątek, 8 lutego 2013

Włosowe akcje (STOP wypadającym włosom, Mania wcierania i Miesiąc płukanek) - moje plany

W tym miesiącu mamy cały wysyp włosowych akcji. I dobrze! Takie wspólne akcje to świetny sposób, by się zmobilizować do systematycznego robienia danej rzeczy, a jak wiemy, systematyczność w pielęgnacji włosów to podstawa.

Trzy wymienione w tytule akcje (linki do wszystkich w pasku po prawej) uzupełniają się nawzajem i szczerze mówiąc, niewiele zmienią w moim postępowaniu. Podstawowym założeniem mojej obecnej pielęgnacji jest wzmocnienie cebulek włosów i zapobieganie nadmiernemu wypadaniu. Cel ten realizuję od końca grudnia i jestem zadowolona z efektów. Pomagają mi w tym przede wszystkim ziołowe wcierki (ziołom na wypadanie włosów poświęciłam poprzedni post), a kurację dopełniam odpowiednio dobranym szamponem, odżywkami, maskami i płukankami.

W ramach wszystkich akcji mam zamiar stosować:

Wcierka:
 - domowa wcierka z korzenia łopianu, kłączy tataraku oraz rozmarynu

Wcierki planuję używać dwa razy dziennie, ewentualnie raz dziennie na kilka godzin przed myciem.

Płukanki:
 - płukanka z siemienia lnianego połączona z wybranym ziołem (nawilżenie + wzmacnianie)
 - okazjonalnie płukanka octowa

Choć w założeniu akcji mamy stosować przynajmniej jedną płukankę w tygodniu, ja postanawiam sobie robić to przynajmniej trzy razy - a jak się uda, to najlepiej codziennie ;).

Do tego używam: szampon intensywnie regenerujący Biovax, odżywkę z granatem Alterry i wzmacniającą Beatwell, maskę złotą Planeta Organica, drożdżową Babuszki Agafii oraz różne samoroby.

Mam nadzieję, że za miesiąc będę również zadowolona z efektów. Życzę wszystkim dziewczynom biorącym udział w powyższych akcjach powodzenia! :)

wtorek, 5 lutego 2013

Zioła na wypadanie włosów

Jeśli zmagacie się z nadmiernym wypadaniem włosów, bardzo polecam Wam zapoznać się z poniższymi ziołami. Regularne stosowanie ziołowych wcierek czy płukanek pomoże w walce z tym bardzo nieprzyjemnym problem. Mi z ich pomocą udało się zwalczyć nadmierne wypadanie w stosunkowo krótkim czasie. Pamiętajcie, że kluczem do sukcesu jest systematyczność ;).
Uwaga:
Zanim wybierzecie zioła dla siebie, poleciłabym zastanowić się chwilę nad przyczyną problemu - czasem wskazane/konieczne będzie podjęcie także innych czynności, gdyż same zioła to może być za mało. Zawsze lepszą drogą jest pozbycie się prawdziwej dolegliwości, niż tylko samych objawów. Może to kwestia nieodpowiedniej diety, stresu, choroby? Może podrażnienia jakimś produktem - wtedy (poza odstawieniem podrażniacza) zachęcam do włączenia do kuracji ziół o właściwościach łagodzących. W przypadku nieuzasadnionego, długotrwałego wypadania, najlepiej zasięgnąć porady dobrego lekarza (a dobry lekarz to taki, który zleci szczegółowe badania zamiast przepisać pierwszy lepszy środek z apteki).


Zioła zapobiegające wypadaniu włosów:

Tatarak zwyczajny - pobudza krążenie, przyspiesza wzrost włosów, zapobiega wypadaniu włosów, działa przeciwłupieżowo i przeciwłojotokowo.

Korzeń łopianu - działa przeciwłupieżowo, zapobiega wypadaniu włosów.

Brzoza - działanie ściągające, przeciwzapalne, zapobiega wypadaniu włosów. Nadaje połysk, miękkość i puszystość.

Żeń-szeń - poprawia ukrwienie głowy, wzmacnia włosy, zapobiega wypadaniu i przyspiesza porost.

Mięta - działa odkażająco, łagodząco, przeciwzapalnie

Rozmaryn -  działanie ściągające, oczyszczające, regeneracyjne, poprawia ukrwienie głowy, przyspiesza wzrost włosów, zapobiega wypadaniu włosów, działa przeciwłupieżowo. Wzmacnia włosy, przyciemnia kolor.

Pokrzywa - wzmacnia włosy, działa przeciwłupieżowo, przeciwłojotokowo, ściągająco i oczyszczająco, zapobiega wypadaniu włosów.

Skrzyp polny - poprawia krążenie, pobudza porost włosów, wzmacnia włosy, opóźnia siwienie.

Szałwia - działa bakteriobójczo, ściągająco, leczy rany, wzmacnia włosy, pobudza porost włosów, przyciemnia kolor.

Chmiel - działa przeciwzapalnie, przeciwłojotokowo, wzmacnia włosy.

Kozieradka - działa przeciwłupieżowo, zapobiega wypadaniu i przyspiesza porost.

Kocimiętka - przyspiesza wzrost włosów, łagodzi podrażnienia.

Bylica bożego drzewka - działa przeciwłupieżowo, przyspiesza wzrost włosów.

Pszenica -  działa przeciwłupieżowo, zapobiega wypadaniu, odświeża i nawilża.

Nasturcja -  przyspiesza wzrost włosów.

Amla -  działa przeciwzapalnie, przeciwłupieżowo, wzmacnia włosy, przyspiesza porost. Zmiękcza i pogrubia włosy, pogłębia kolor, opóźnia siwienie.

Moi ulubieńcy: kłącze tataraku, korzeń łopianu, rozmaryn

Do tego bardzo mocne działania zapobiegające wypadaniu, wzmacniające i przyspieszające wzrost mają: cebula, czosnek, czarna rzodkiew, korzeń chrzanu.


Zioła łagodzące podrażnienia:

Rumianek - działa przeciwzapalne, wzmacnia włosy, łagodzi podrażnienia i swędzenie skóry, rozjaśnia włosy.

Nagietek -  łagodzi podrażnienia, przyspiesza gojenie.

Lawenda - łagodzi podrażnienia, działa bakteriobójczo, przeciwłojotokowo, pobudza krążenie.

Lipa drobnolistna - łagodzi podrażnienia i swędzenie skóry, działa bakteriobójczo i przeciwzapalnie, nadaje włosom miękkość i połysk.

Melisa -   łagodzi swędzenie skóry, działa przeciwzapalnie i grzybobójczo.


Zestaw małego zielarza - część ziółkowej kolekcji ;)

              Jak stosować zioła?

Najskuteczniejszą formą kuracji jest przygotowanie wcierki i aplikowanie jej codziennie na skórę głowy. Stosowane przeze mnie proporcje to najczęściej ok. dwóch łyżeczek (raczej czubatych) ziół na 100 ml wody. Wybieram przy tym zwykle 2-3 rodzaje ziół. Całość gotuję ok. 15 minut na małym ogniu, przecedzam i odstawiam do schłodzenia. Niektóre zioła można przygotować w formie naparu (jedynie zalewając wrzątkiem), zwykle tyczy się to liści roślin (np. pokrzywa, mięta). Wszelkie łodygi, korzenie czy kory (np. korzeń łopianu, kłącze tataraku) staramy się zwykle gotować.

Możemy też przygotować płukankę do włosów - w sposób jak powyżej, jedynie dając większą ilość wody i ewentualnie ziół. Płukanką polewamy umyte włosy oraz skórę głowy.

Zarówno wcierkę, jak i płukankę możemy przygotować w większych ilościach i przechowywać w lodówce - nie dłużej jednak niż kilka dni.

Jeszcze inną możliwością jest zaopatrzenie się w odpowiedni olej/olejek, np. łopianowy, z kozieradki czy amlę, i wcieranie tegoż oleju w skalp.

Oleje: amla, łopianowy i z kozieradki


niedziela, 3 lutego 2013

Podsumowanie miesiąca - styczeń

Za nami kolejny miesiąc, czas więc na podsumowanie. Styczeń minął mi pod znakiem walki z wypadającymi włosami. Walki, z której efektów jestem całkiem zadowolona - z ulgą mogę stwierdzić, iż moje wypadanie już raczej mieści się w granicach normy (50-100 włosów dziennie). Główne postanowienie poprzedniej aktualizacji uważam więc za wypełnione, nie udało mi się jednak pofarbować włosów oraz pobawić w produkcję nowych kosmetyków (a własny szampon wciąż mi chodzi po głowie).

Niestety, był to też okres nerwów i bolesnego osobistego przeżycia - moja motywacja do dbania o  włosy  w tym okresie była bardzo niska. Stosowałam niewiele masek, oleje nakładałam sporadycznie. Często też nie zabezpieczałam końcówek wychodząc z domu. Włosy zrobiły się bardziej suche, jednak jestem już na dobrej drodze do przywrócenia ich do przyzwoitości.

Tak się obecnie prezentują moje włosy:

Choć obcięte są w miarę równo, mają tendencję do wywijania się po jednej stronie, stąd taki krzywy dół.

Aby mieć lepszy pogląd na stan moich włosów, postanowiłam poza standardowymi zdjęciami z tyłu comiesięcznie dokumentować stan babyhair oraz aktualną długość włosów i obwód w kucyku. Myślę, że to pomoże mi bardziej obiektywnie oceniać długofalowe skutki pielęgnacji.

Na tych zdjęciach (poza odrostem...) delikatnie widać też różnicę w odcieniu koloru włosów: poniżej gumki pozostałość po farbach chemicznych, powyżej - słabo chwytające indygo.

Babyhair (kliknij, by powiększyć)

Obwód kucyka: 7 cm - zawsze było niewiele, ale po inwazji wypadających włosów to już w ogóle bieda. :(

Długość: 71 cm od czubka głowy, 52 cm - pasmo kontrolne 1 , 60 cm - pasmo kontrolne 2.



W kwestii stosowanych kosmetyków znowu niewiele zmian. Szampon Baikal Herbals zastąpiłam Biovaxem, a odżywkę z tej serii - Alterrą z granatem (recenzja produktów Baikal Herbals do przeczytania tutaj). Regularnie stosowałam wcierki - BiovaxMed oraz własne ziołowe. Co jakiś czas używałam też ziołowych płukanek - o ziołach, które pomogły mi w walce o włosy napiszę niebawem osobny post.

W styczniu regularnie piłam olej lniany, esencję SuperOwoców i Ziół Beatwell oraz suplement witaminowy z Biedronki.


Stosowane kosmetyki:

  • Szampon Baikal Herbals - objętość i siła
  • Balsam Baikal Herbals - objętość i siła
  • Szampon intensywnie regenerujący Biovax
  • Odżywka Alterra z granatem
  • Złota maska ajurwedyjska Planeta Organica 
  • Maska drożdżowa Receptury Babuszki Agafii
  • Olej łopianowy
  • Olej lniany
  • Olej Amla
  • Serum CHI na końcówki
  • Żel stymulujący odrastanie włosów BiovaxMed 

                 Plany na przyszły miesiąc:

  • Wzmocnić cebulki włosów, przyspieszyć porost
  • Pofarbować włosy
  • Stosować suplementy
  • Pokombinować z własnymi kosmetykami
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...