skład: Aqua with infusions of Organic Melia Azadirachta Seed Oil, Hydrocotyle Asiatica Extract, Euterpe Oleracea Fruit Extract, Organic Santalum Album (Sandalwood) Oil, Cedrus Atlantica Bark Oil (olej cedra atlantyckiego), Juniperus Communis Fruit Extract (ekstrakt z owoców jałowca), Bambusa Vulgaris Leaf/Stem Extract (ekstrakt bambusa); Cetearyl Alcohol, Amodimethicone, Cetrimonium Chloride, Behentrimonium Chloride, Cetyl Ether, Mica, Titanium Dioxide, Silica, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid.
analiza: ciężko orzec jednoznacznie jakość składu, gdy nie wiemy, czego ile jest - a tak mamy tutaj za sprawą bardzo nielubianego przeze mnie zapisu "aqua with infusions of", ale to chyba standard w rosyjskich kosmetykach. Trzeba jednak przyznać, iż ilość różnych ekstraktów i olei jest niemała, a pozostała część składu nie budzi zastrzeżeń (może poza amodimethicone - osobiście nie lubię silikonów w maskach): surfaktanty (Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride), emulgatory (Cetearyl Alcohol, Cetyl Ether), antystatyki (Amodimethicone - silikon łatwy do zmycia łagodnym szamponem, Cetrimonium chloride, Behentrimonium chloride, Guar hydroxypropyltrimonium chloride), konserwanty (Cetrimonium chloride, Behentrimonium chloride, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid), pigmenty (Mica - dzięki niej maska tak ładnie się błyszczy, Titanium Dioxide - zapewnia ochronę UV), zapach (Parfum), regulator PH (Citric Acid). Wrażliwców może podrażniać Cetearyl Alcohol i Benzoic Acid. Na czerwono składniki potencjalnie szkodliwe.
Użytkowanie: |
Maska ma gęstą, dość specyficzną konsystencję i dobrze rozprowadza się na włosach. Wygląda bardzo estetycznie (zarówno opakowanie, jak i sama maska - piękny, złoty kolor okraszony błyszczącymi drobinkami - wygląda niczym pustynny piasek), do tego pięknie pachnie (powinien przypaść do gustu miłośniczkom ciężkich, orientalnych zapachów). Mimo, iż używam jej już dość długo, a za każdym razem funduję włosom solidną porcję maski, wciąż jej trochę mam - jest więc całkiem wydajna. W kwestii użytkowania nie mam jej więc nic do zarzucenia.
Działanie: |
Już na wstępie napiszę, że tutaj maska nie zawodzi również. Włosy po niej są wyjątkowo miękkie i gładkie. Widocznie nawilża i odżywia, pomogła moim włosom przetrwać zimę w całkiem niezłym stanie - gdy tylko moje włosy miały się gorzej, wracałam do tej właśnie maski. Jedyny dostrzegalny przeze mnie mankament to fakt, iż włosy po tej masce są obciążone, brakuje im puszystości. Są lejące i ładnie się błyszczą, jednak wychodząc z domu zwykle stawiam na efekt uniesienia i zwiększonej objętości. Niemniej jednak uwielbiam dotykać moje włosy potraktowane tą maską i ubolewam, iż takie gładkie, "ulizane" włosy zupełnie mi nie pasują...
Podsumowując, maska jest godna polecenia, choć osobiście obecność silikonu i efekt obciążenia włosów trochę mi przeszkadza. Raczej nie używam jej gdy zależy mi na dobrze wyglądającej fryzurze. Mam zamiar wypróbować jeszcze inne maski z tej serii, choć niestety wszystkie posiadają silikony. Pewnie zdecyduję się na tajską, gdyż ma ich (podobnie jak złota) tylko jeden.