Jak to co roku przed świętami zastanawiałam się, co też by sprezentować moim siostrom. Przemknęła mi prze głowę myśl, aby był to jakiś dobry produkt do włosów. Moje siostry nie przykładają szczególnej uwagi do pielęgnacji włosów, dlatego wybór kosmetyku byłby niełatwy. Osobiście zawsze staram się, aby moje prezenty były przede wszystkim praktyczne - a w przypadku kosmetyków nietrudno kupić coś, czego dana osoba nigdy nie użyje czy zwyczajnie nie przypadnie jej do gustu. Dlatego też postanowiłam pójść w inną stronę i wtedy pojawił się inny pomysł - Tangle Teezer.
Tangle Teezer to dobrze znana szczotka, świetnie radząca sobie z rozczesywaniem włosów. Sama jestem w posiadaniu jednej i jestem z niej bardzo zadowolona. Gdy już padło na TT, pozostało jeszcze wybrać wersję - zwykłą czy kompaktową. Tutaj już nie mogłam kierować się własnymi doświadczeniami (mam tylko zwykłą), więc w ruch poszedł internet. Po przejrzeniu różnych opinii padło na wersję kompaktową. Dlaczego?
- z rozczesywaniem radzi sobie nie gorzej niż zwykła
- mniejsza wersja jest poręczniejsza przy noszeniu w torebce
- dzięki osłonce nie niszczy się tak, jak zwykła
- i najbardziej prozaiczne, a jednak przeważające - to ma być prezent, a wersja kompaktowa prezentuje się po prostu lepiej, jest ładniejsza i sprawia wrażenie porządniej wykonanej, gdy zwykła wyglądem nie powala - taki kawał plastiku (porównując stare wersje).
Niemało zabawy było z wyborem koloru - w końcu padło na panterkę (bardzo mi się spodobała i pewnie sama taką sobie kupię, choć zwykle wybieram wszystko w kolorze czarnym ;)) i różowy (miał być czerwony, ale nigdzie nie był dostępny...). Jak wyglądają, możecie zobaczyć poniżej:
Btw. szczotki zamówiłam na Allegro w piątek (14.12), a dziś już są u mnie! Więc jeśli wahacie się z zakupem ze względu na późną porę, to jest jeszcze spora szansa, że dojdą na czas.
Kupiłam również jeszcze jedną, zwykłą szczotkę (aczkolwiek w nowej odsłonie), tę z kolei jako dodatek do prezentu dla faceta - ma długie włosy i sam wielokrotnie powtarzał, że on chce taką szczotkę ;). Kolor oczywiście czarny. Muszę przyznać, że te nowe wersje są znacznie ładniejsze, niż stare - przede wszystkim nie błyszczą się całe - większość powierzchni jest matowa. Zmianie uległ też kształt - jest mniej "fikuśny" i wydaje mi się, że lepiej leży w dłoni. Co do używania - wypowiem się, jak już szczotkę podaruję i będę mogła ją pożyczyć ;).
PS. Podoba Wam się nowe, zimowe tło na blogu? :D