Przebieg akcji ratunkowej dla włosów wyglądał następująco:
Ostatni tydzień grudnia to początek początek problemu z wypadaniem, związanym z mocnym podrażnieniem skalpu. W tym okresie radziłam sobie tym, co akurat było pod ręką.
W styczniu zaś przetestowałam pokaźną ilość sposobów na wzmocnienie włosów. Do niektórych na pewno jeszcze nieraz wrócę. Koniec stycznia przyniósł właściwie koniec problemów z nadmiernym wypadaniem - w tym okresie ilość lecących włosów była już w normie, jednak jako, iż straciłam już sporo włosów, chciałam maksymalnie zmniejszyć tę liczbę.
Na początku lutego przyłączyłam się do akcji organizowanej przez Imprevisivel "STOP wypadającym włosom". Wprawdzie w tamtym okresie najgorsze już było zdecydowanie za mną, jednak chciałam ograniczyć wypadanie do minimum. Poniżej zamieszczam zdjęcia z ilością włosów, które zostały zdjęte ze szczotki po całym dniu na początku akcji i na jej koniec. Niestety, nie zrobiłam takiego zdjęcia w grudniu - w tedy jedno czesania kończyło się taką ilością włosów na szczotce, jak teraz po całym dniu. Obecnie jedno porządne czesanie to strata 3-5 włosów, a podczas mycia wypadają średnio ze dwa.
Jak możecie zauważyć, ilość stosowanych produktów w lutym była raczej skromna - jest to konsekwencja brania udziału w akcji "Mania wcierania" organizowanej przez Anwen, podczas której każda uczestniczka miała testować przez miesiąc wybraną wcierkę. U mnie padło na sprawdzone już ziółka, dzięki którym włosy trochę się wzmocniły, a także szybciej rosły. Zamiast standardowego niecałego centymetra zmierzona długość na dwóch pasmach kontrolnych wynosiła ok. 2 cm więcej! Choć długość od czubka głowy była tylko o 1 cm dłuższa niż w poprzednim miesiącu, wciąż uważam to za bardzo dobry wynik.
W lutym stosowałam również dużą liczbę płukanek, również za sprawą włosowej akcji. Jednak jako, iż post już na chwilę obecną mocno się rozrósł - o wszystkich stosowanych płukankach napiszę osobno w kolejnym poście.
Jak możecie zauważyć, ilość stosowanych produktów w lutym była raczej skromna - jest to konsekwencja brania udziału w akcji "Mania wcierania" organizowanej przez Anwen, podczas której każda uczestniczka miała testować przez miesiąc wybraną wcierkę. U mnie padło na sprawdzone już ziółka, dzięki którym włosy trochę się wzmocniły, a także szybciej rosły. Zamiast standardowego niecałego centymetra zmierzona długość na dwóch pasmach kontrolnych wynosiła ok. 2 cm więcej! Choć długość od czubka głowy była tylko o 1 cm dłuższa niż w poprzednim miesiącu, wciąż uważam to za bardzo dobry wynik.
W lutym stosowałam również dużą liczbę płukanek, również za sprawą włosowej akcji. Jednak jako, iż post już na chwilę obecną mocno się rozrósł - o wszystkich stosowanych płukankach napiszę osobno w kolejnym poście.
Tatarak, rozmaryn, łopian
Jedyna wcierka w tym miesiącu, jednak jest to mieszanka wyjątkowo korzystna dla włosów i skalpu. Wypadanie mniejsze, a wzrost włosów przyspieszony. Suplementy W dalszym ciągu zestaw, w którego skład wchodzą: olej lniany, esencja Beatwell, witaminy i CP. |
Na podstawie mojej kuracji mogę szczerzę polecić Wam przede wszystkim naturalne produkty. Choć żel Biovaxu okazał się całkiem skuteczny, to jednak domowe wcierki przyniosły najlepszy efekt. Jeśli nie straszny Wam nieciekawy zapach, koniecznie sięgnijcie po cebulę - mój zdecydowany faworyt zestawienia. Dla jeszcze skuteczniejszego działania można dodać do niej sok z czosnku - ten wariant przetestuję następnym razem. Popularna kozieradka też pokazała, że nie bez powodu jest o niej głośno. Odnośnie suplementów - choć jestem zdania, iż warto je stosować (zwłaszcza olej lniany), to w tym wypadku nie miały większego znaczenia dla kuracji. I szczerze mówiąc, nie dziwi mnie to zbytnio - jest to zestaw, który stosuję od dłuższego czasu, a wypadanie włosów w moim przypadku miało zupełnie inne podłoże (zewnętrzne). U osób, u których problem z włosami jest powiązany z brakami w odżywianiu, suplementy będą miały większe pole do popisu.
W zestawieniu nie podawałam kosmetyków typu szampony, odżywki czy maski - są to rzeczy, które miały według mnie drugorzędne znaczenie. Jednak jeśli chcecie sprawdzić, czego używałam w poszczególnych miesiącach - odsyłam do odpowiednich podsumowań miesiąca :).
u mnie kozieradka na szczęście poradziła sobie z wypadaniem sama...
OdpowiedzUsuńMyślę, że gdybym dała jej podziałać dłużej, też by dała sobie radę - jednak chciałam wypróbować i inne rzeczy :).
Usuńja poradzilam sobie stosujac wcierki Capitavit i Jantar oraz szampon Neril.To najbardziej stymulowalo moj wlos do wzrostu:-) pozdrawiam i zapraszam do mnie :-)
UsuńMatko, jakie Ty masz piękne włosy! Moje są tragiczne choć bardzo staram się dbać o nie już od grudnia. Wypada mi ponad setka tak na oko dlatego zakupiłam odpowiednie suplementy typu skrzy polny, bo jedzeniem raczej nie dam rady nadrobić tych braków witamin.
OdpowiedzUsuńPs. Obserwuję :) Jeśli i mnie chcesz troszkę poobserwować, zapraszam bardzo serdecznie :)
I ja stosuję kozieradkę, ale jej zapach zaczyna mnie denerwować.
OdpowiedzUsuńRozmaryn z kozieradką i lukrecją razem mogłabym zastosować?
OdpowiedzUsuńNie widzę przeciwwskazań :).
UsuńJeszcze raz gratuluję :)
OdpowiedzUsuńGratuluje uporania się z problemem:) Twoje włosy świetnie wyglądają (na zdjęciach).
OdpowiedzUsuńWcierkę kozieradkową przygotowywałaś tak jak u Anwen (http://www.anwen.pl/2012/11/kozieradka-cud-na-wypadajace-wosy.html) czy w inny sposób? Jak często aplikowałaś na skórę kozieradke lub/i płyn cebulowo - ziołowy?
Przygotowywałam bardzo podobnie :). A wcierałam je mniej więcej dwa razy dziennie.
UsuńCzęsto. Właśnie dziś pierwszy raz zaaplikuje napar z kozieradki i mam nadzieje, że będę z niej zadowolona.
UsuńDzięki.
Gratuluje, efekty sa widoczne :)
OdpowiedzUsuńŚwietne efekty :) Sok z cebuli i kozieradka działają cuda :)
OdpowiedzUsuńsama walcze z wypadaniem, pewnie skorzystam z Twoich sposobow :)
OdpowiedzUsuńtymczasem zaprosiłam Cię do nowej akcji Malinowego Klubu ;)
http://testykosmetyczne.blogspot.com/2013/03/akcje-maliny-rewitalizacja-doni-i-stop.html
Masz cudowne włosy. Podobają mi się bardzie niżte, które hoduje Idalia :3
OdpowiedzUsuńI znowu przydatny wpis, jako że sama się borykam z tym problemem, choć teraz może juz mniej niż kiedyś. Chyba jak kozieradka nie da rady, to wybiorę się po ten specyfik z biowaxa!
OdpowiedzUsuńBiotebal tabletki 3 msc plus biovaxa maska i szampon na wypadanie i po dwóch miesiącach, od czterech msc nie mam zadnych problemow z wlosami ktore wychodzilu garsciami :) Dodaję Cię jako świeżynka :) make-hair-beauty
OdpowiedzUsuńżałuje że nie trafiłam tu wcześniej. tuż po porodzie włosy wypadały mi garściami. trochę pomogła 40składnikowa maseczka bingo spa i olejowanie ale na pewno spróbuje też wcierki
OdpowiedzUsuń